Tak bardzo zazdrościłam kredensu koleżance z innego bloga, że stanęłam na rzęsach aby odnaleźć to cudeńko.
Metamorfozę czas zacząć:)
Mąż ma zajęcie, ja mam radochę, a już nie długo w naszej nowej kuchni stanie skarb jakich mało:)
Jeszcze trochę i będzie gotowy. Szybki zostały już zamówione u szklarza, będą mleczno białe, a kredensik pokrywa się warstwą farby w kolorze waniliowym.
Przebyłam bardzo długą drogę do jego posiadania od kłótni jak ma wyglądać kuchnia w naszym mieszkanku, po meble. Stanęło na kuchni z cegieł i klimatycznych meblach. Meble oczywiście stare, odnowione nadające kuchni niepowtarzalny klimat. Kredens jest jednym z nich. M jednego dnia zgadzał się na moją koncepcję drugiego zmieniał zdanie, aż w końcu poległ. Na tym jednak nie było koniec. Wyprawa po kredens odbyła się w dość nerwowej atmosferze. O 8.00 rano wyruszyliśmy busem sąsiada na letnich oponach w niewielką śnieżycę, jakieś 56km. Kiedy dojechaliśmy na miejsce po 1,5 godziny, kredensik stał na stryszku i nie przypominał w ciemnościach tego, który wyszukałam w ogłoszeniu. Jednak kształt był dla mnie idealny, oczami wyobraźni widziałam jak będzie wyglądach. Mojego zdanie nie popierał ani mężulek, ani brat, który z nami przyjechał. Znieśli kredens ze stryszku, podając mi miny pt. PO CO CI TEN GRAT? Pan ,który sprzedał nam kredensik, pokazał mi coś jeszcze...
Zwaliło mnie z nóg...
Oczom moim ukazał się widok zapierający dech w mej piersi. Ten widok miał zostać skazany na zagładę. Porąbanie i spalenie w piecu za dwa dni jeśli nie znajdzie się kupiec. Cena też powaliła mnie na kolana, 900zł. Jak dla mnie, góra nie do zdobycia biorąc po uwagę, remont, który musimy zrobić w nowym mieszkaniu i koszty co za tym idą. Odjeżdżałam z łezką w oku i z kredensem do kuchni. Po dwóch dniach, mężulek zadzwonił do mnie z pracy: Dzwoń negocjuj bierzemy, jak nie dla nas, to się sprzeda, ale szkoda żeby został spalony. Nie wiele myśląc za telefon i piszę do właścicielki, jak kobieta do kobiety. Po małych pertraktacjach zeszła z ceny. Kolejna wycieczka tym razem beze mnie... I mam cudeńko.
Wymaga trochę renowacji, brakuje listewki, dwie szybki są nie oryginalne, ale to co:) JEST CAŁY i piękny.
Ciąg dalszy....
GOTOWE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz