sobota, 29 sierpnia 2015

W poszukiwaniu Ludwisia

Mam taką małą słabość do szukania antycznych mebli w dobrej cenie, choć nie mam ich już gdzie zmieścić :) Zwyczajowo jednak chciałabym je posiadać. Podczas wycieczek po internecie , natknęłam się na Ludwikowskie łoże sypialniane, w moich oczach cudne za świetną cenę no to klik obserwuję. Minęły 2-3 tygodnie i podczas "face-bukowego" pisania z psiapsiółą (budującą z małżonkiem dom), zagadnęłam o styl sypialni. Nie czekając na konkrety, cyk zdjęcie Ludwisia i co wielkie love od pierwszego wrażenia. Krótka wymiana zdań a, że była to wieczorowa pora, temat zostawiłyśmy na rano :) Następnego dnia, telefon, jedziemy dokonać zakupu tego cuda. I tu dopiero zaczyna się przygoda. Jadąc lekko na okrętkę trafiamy pod właściwy adres, ku naszemu zdziwieniu okazało się , że dom sprzedającej, słusznych rozmiarów, po uchyleniu kutej bramy zaskoczył już od dzień dobry, klimatem bliskim memu sercu. Stąpając po stopniach ku starym rzeźbionym drzwiom, czułam co się święci. Wnętrze domu, klasa, raj dla wielbicieli staroci. Obejrzałyśmy łoże, które w 100% okazało się , łożem Ludwikowskim, namacalnie, naocznie jak tylko się da. Decyzja o zakupie zapadła dość szybko, tym bardziej, ze jak już wspomniałam, cena była super. Po ustaleniu szczegółów odbioru, psiapsiuła (która stała się szczęśliwą posiadaczką Ludwisia), zagadnęła sprzedającą, czy ma na zbyciu jeszcze inne cuda? I co? Pani mówi , ze owszem, że pokaże. Udała się, po tajemnicze klucze i idziemy, truchtem, za nią, jak by miała uciec:) Bynajmniej ja :). Pani otworzyła kolejne drzwi i mym oczom ukazał się widok, dzięki któremu, mogę teraz powiedzieć, nie potrzebowałam kawy do końca dnia. Dla mnie wielbicielki wszystkiego co stare, co da się odnowić i przede wszystkim CO MA DUSZĘ, widok nie do zapomnienia. Do zapamiętania na całe, życie, starociowy raj...Pani pozwoliła sfotografować, więc mam pamiątkę, a wkrótce, może i ja stanę się właścicielką choć małego cosia z kolekcji.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz